Wysłany: 2009-06-16, 18:22 Jak smakują nasi ulubieńcy?
Witajcie,
ostatnio rzadziej bywam na forum, ale teraz postanowiłem założyć nowy wątek. Wczoraj zjadłem dwie swoje orfy. Każda bez głowy i ogona po jakieś 20 cm. Nie było tego wiele, ale smak przedni. Pomyślałem sobie, że może warto się wymienić wrażeniami z degustacji naszych ryb. Ktoś zjadł już może swojego jesiotra, albo przynajmniej karpia koi?
Napiszcie, może warto spróbować te nasze "pieszczochy"
Bajbas
Pomogła: 84 razy Dołączyła: 22 Mar 2009 Posty: 2513 Skąd: Słupsk
Wysłany: 2009-06-16, 18:51
Od czasu jak moja Babcia upiekła 2 kurczaczki, które wyhodowałysmy z siostrą z jajek z lodówki na karolyferze ( Tato podrzucił nam gotowce zeby nie było zawodu) trochę mnie takie pomysły szokują. No tak ale taka ryba nie ma głosu !
Nie zawoła do swojego pana - witaj bajbasku kochany jak ci sie spało?
Ani nawet ogonem nie pomerda....
Ani nie poliże po troskliwej ręce sypiącej pokarm...
Przez zjadanie złotej orfy TRACISZ SZANSĘ NA SPEŁNIENIE ŻYCZENIA ZŁOTEJ RYBKI !!!!!
JA swoich nie zjem !!!
Choc wierzę ,że smaczne.
Psy też -tak mówią chinczycy z prowincji.
Oby Ci się nie przyśniła !!!
A serio-rzecz gustu.
A o tym sie podobno nie dyskutuje.
pozdrawiam
ewa
_________________ Mój akwenik online: http://91.222.160.54:7777/
Użytkownicy I Explorera logują się w oknie po lewej, wszyscy inni po prawej.
Użytkownik: "oczko" , Bez hasła
Dzwoń do mnie jak zobaczysz szczura, kota, obcego lub brak wody
Jeśli nie masz mojego numeru wyślij priv.
Dzięki za czujność i pomoc !
Temat ciekawy, ktoś już wspominał że kosztował kojaków, ale nie wiem czy pod presją innych wypowiedzi się odezwie.
Ryba jak ryba tylko tylko zwierzę, a Bóg stworzył zwierzęta by służyły człowiekowi, a czy mają służyć jako kolacja czy jako maskotka to już jego sprawa
Dawno temu (w ubiegłym tysiącleciu) miałem w oczku krajowe gatunki ryb. Łapałem w oczku byczki na wędkę i lądowały prosto na grillu - były smaczne. Ale co do kolorowych ryb to nawet by mi do głowy nie przyszło - każdą rybkę rozpoznaje a niektóre mają nawet imiona. Króluje Stefan- największy karp koi, który trafił do mnie aż z Władysława.
Bajbas napisał/a:
Wczoraj zjadłem dwie swoje orfy. Każda bez głowy i ogona po jakieś 20 cm.
Nie wiem czy to te, ale jeśli tak to wspomnienie po nich można zobaczyć na stronie :
http://oczkowodne.net/ryby.php?ryby=orfa
(na drugiej fotce)
A tak swoją drogą to dla czego je zjadłeś, były za duże, czy po prostu chciałeś spróbować?
_________________ pozdrawiam arek
---------------------
oczko wodne żaden problem
PORADNIKPORTALSKLEP
Pomógł: 12 razy Dołączył: 16 Maj 2007 Posty: 401 Skąd: Tarnowskie Góry
Wysłany: 2009-06-16, 21:52
Mam w stawiku kilka ładnie wyrośniętych płotek. Dotarły do mnie kilka lat temu jako małe, niewymiarowe rybki złowione przez brata wędkarza. Osobiście traktuję je jak rodzinę i chyba miałbym opory je zjeść, ale jakby ktoś chciał to czemu nie. Kiedyś hodowałem króliki rasowe, karmiłem je, pieściłem aż nadchodził czas, kiedy i tak trzeba je było zjeść. Kolorowych rybek na pewno nie będę próbował.
PS. Bajbas chyba włożyłeś kij w mrowisko, spodziewaj się skrajnie różnych opinii.
Sąsiad mojego ojca tuczył w piwnicy swojej altany na działce prosiaka. Swinka była wyszkolona jak pies. Na rozkaz siadała, dawała łapę, bez pozwolenia nie podchodziła do koryta i łasiła się do właściciela. Ta sielanka trwała do czasu gdy osiągnęła wagę 180 kg i zaczęło jej brakować miejsca w piwnicy. Nadszedł czas aby spełniło się to do czego pierwotnie była przeznaczona. To zadanie przerosło jednak właściciela- zbytnio się do niej przywiązał. Zwołał wię sąsiadów, sprzedał ją a sam poszedł do knajpy by się znieczulić. Sam nie zjadł ani kawałka ale innym smakowało. Dodam, że działo się to na przełomie lat `70/`80 i ci, którzy pamiętają co wtedy było w sklepach, szczególnie mięsnych, wiedzą, że trzymanie różnego inwentarza w najdziwniejszych miejscach było dość powszechne i kończyło się zjedzeniem pupila - niekoniecznie swojego. C'est la vie
Sąsiad mojego ojca tuczył w piwnicy swojej altany na działce prosiaka. Swinka była wyszkolona jak pies. Na rozkaz siadała, dawała łapę, bez pozwolenia nie podchodziła do koryta
Mój kolega tuczył taką świnkę w domu (te same czasy), miała swoje legowisko w kuchni i imię Marysia- jak jeden z domowników. Jak urosła zbyt bardzo problem był ten sam.
_________________ pozdrawiam arek
---------------------
oczko wodne żaden problem
PORADNIKPORTALSKLEP
Pomógł: 5 razy Dołączył: 02 Maj 2009 Posty: 131 Skąd: Katowice
Wysłany: 2009-06-16, 23:54
Zanim kupiłem jesiotry, dyskutowałem z żoną, co zrobimy jak urosną za duże do naszego oczka. Odpowiedź żony była prosta i jednoznaczna: trafią na patelnię i kupimy nowe. Teraz, gdy je mamy, stały się członkami rodziny. Żona każdy dzień rozpoczyna od wyjścia na balkon i policzenia wszystkich ryb. Gdy jeden z jesiotrów zaginął, była wielka żałoba. Gdy go odnalazłem po 3 dniach zaplątanego i osłabionego i udało się go uratować - wielkie święto.
Wczoraj padł mi jeden kolorowy karaś. Od kilku dni widać było, że coś mu dolega. Znowu wielki smutek w domu. Łatwo teoretyzować, że to tylko ryba, ale zjeść trudniej.
Od wielu miesięcy namawiam teścia, by złowił i zjadł karpie (takie zwykłe), które trzyma w oczku na wsi. Strasznie to oczko zanieczyszczają, aż nieprzyjemnie przy nim siedzieć. No i bez rezultatu. Chyba je też kocha. Ale w przypadku zwykłych karpii nie miałbym skrupułów. Jak pojadę w wakacje na wieś, pomogę zrobić z nimi porządek (inna sprawa, że oczko wymaga remontu, bo przecieka i wszystkie ryby i tak trzeba będzie odłowić).
oczywiście, że to była prowokacja z mojej strony, czyszczę oko i wrzuciłem ryby do beczki 200l. W nocy był napowietrzacz, ale w dzień syn pracował i potrzebował przedłużacz i dwie orfy posnęły. To co miałem zrobić trzeba było je zjeść
Ale z tym przywiązywaniem się do ryb to niestety jest coś na rzeczy. Ja nie mogę oddać dwóch swoich pięknych karasi, bo syn protestuje. Te się rozmnażają, więc kłopot z młodymi, co wtedy? Wtedy okoń (ukłony dla Marcina) który je zje za nas
Bajbas
PS. Zobaczcie jak się sprawdza stara prawda, wystarczy się z kimś poznać i już nie chcemy z nim wojować ani go zabijać
PS.2 ale orfy rewelacja! delikatne mięsko, umiarkowana ilość ości. Zostało jeszcze 5
Pomogła: 84 razy Dołączyła: 22 Mar 2009 Posty: 2513 Skąd: Słupsk
Wysłany: 2009-06-17, 22:35
A żabie udka ktos próbował?
To podobno rarytas !
_________________ Mój akwenik online: http://91.222.160.54:7777/
Użytkownicy I Explorera logują się w oknie po lewej, wszyscy inni po prawej.
Użytkownik: "oczko" , Bez hasła
Dzwoń do mnie jak zobaczysz szczura, kota, obcego lub brak wody
Jeśli nie masz mojego numeru wyślij priv.
Dzięki za czujność i pomoc !
Pomógł: 12 razy Dołączył: 16 Maj 2007 Posty: 401 Skąd: Tarnowskie Góry
Wysłany: 2009-06-17, 23:38
Dwóch chłopaków złapało na łące żabę. Jeden mówi do drugiego: jak zjesz tą żabę, to dam Ci 10 złotych. Ten drugi zjadł żabę i dostał 10 złotych. Temu pierwszemu zrobiło się jednak żal tych 10-ciu złotych i zaproponował drugiemu, że on też zje żabę a tamten odda mu te 10 złotych. No i tak zrobili. Po jakimś czasie ten pierwszy mówi: słuchaj, ja miałem 10 złotych i je mam nadal, Ty nie miałeś 10-ciu złotych i ich nadal nie masz, więc pytam Ciebie, po co jedliśmy te żaby ??????.
Pozdrawiam Antoni !!
_________________ ANTERMOSZOP
Advertisement ..:: Sponsor ::..
Pomógł: 8 razy
Dołączył: 25.01.2007
Posty: 4134
Skąd: USA
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum