Jak dla mnie za mała struga wody i te kamienie takie różnorakie może kwestia gustu, a może by tak zamiast nich nawtykać, kaczeńców , kosaćców ,marek szerokolistny jakiś miesiąc temu też coś takiego tworzyłem , mi to wyszło tak - jeszcze bez roślin ;
Przepraszam za zwłokę, ale długo dochodziłem do siebie po tym co mnie spotkało.
Od jakiegoś czasu obserwowałem jak co jakiś czas znikają mi ryby z oczka. Kiedy odławiałem ryby z oczka zauważyłem totalny brak karasi. Pomyślałem sobie, że może czaple z pobliskiego rezerwatu ptactwa wyłowiły je, choć jakoś nie widziałem ani jednej nad samym oczkiem.
Parę razy widziałem dzikiego kota który siedział nad taflą i wpatrywał się w lustro wody. Przepędziłem go i więcej już nie widywałem jegomościa. Niestety moja czujność została uśpiona.
Pewnego dnia rano Gosia zadzwoniła abym przyszedł nad oczko coś zobaczyć. Pobiegłem w te pędy i poczułem się zdruzgotany. Na powierzchni całego trawnika po wschodniej stronie oczka były porozrzucane łuski od największego Asagi, w oczku pozostały tylko dwa jesiotry, które pływały w koło z prędkością świetlną, a na brzegu leżał ostatni z karpi.
Sprawa stała się jasna, krótka konsultacja i wynik tylko jeden....sprawcą tego mordu była wydra. Jak trafiła ???? oczko istnieje 10 lat i do tej pory nic takiego nie miało miejsca. Poczytałem sobie co nieco i jest to jak najbardziej możliwe. W niedalekiej odległości mam duże jezioro, a ona potrafi penetrować teren 8 km od swojego legowiska. Po rozmowach z sąsiadami okazało się, że dwóch z nich straciło całe stawy !!!! Jak widać wyjadła wszystko gdzie indziej i znalazła sobie nową stołówkę.
No cóż chciałem oczko przekształcić w koi pond i natura odwaliła za mnie cała robotę. Tylko dlaczego rachunek wystawiła taki duży.
Czy to oznacza koniec rybek w naszym ogrodzie..?????
Długo nachodziły mnie różne myśli....podjąłem decyzję, że nie poddam się. Po co to wszystko robiłem ????
Jak wojna to wojna. Wszystkie chwyty są dozwolone.
cdn....
PS: Miałem o tej smutnej sprawie nie pisać, ale być może ktoś będzie miał podobny problem więc ułatwi mu to diagnozę i szybciej zareaguje niż ja.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 16 Lip 2013 Posty: 65 Skąd: internet
Wysłany: 2015-06-21, 09:39
witam. to nie wydra; tą robotę zrobiła norka amerykańska wydra swoją ofiarę zjada w całość natomiast norka zjada kawałek i zostawia potem łapie drugą i tak się bawi
Pomogła: 8 razy Dołączyła: 16 Sie 2012 Posty: 222 Skąd: Pomorze
Wysłany: 2015-06-21, 09:59
Tak mi przykro ! Takie piękne oczko i ryby, tyle pracy i serca w nie włożyłeś.
Nigdy nie miałam do czynienia z wydrą, ale może tak jak poprzednicy piszą pastuch by się sprawdził ?
Ja nie wyobrażam sobie oczka bez koi. Mam nadzieję że wymyślisz sposób jak zabezpieczyć oczko. Powodzenia !
Cześć Paweł,
Niestety miałem ten sam problem, nie chcę nawet pisać ile ryb straciłem... rozwiązanie okazało się bardzo proste i skuteczne, cena może i jest wysoka ale naprawdę warto ! Niestety jak to mawiają "nie ma róży bez kolców" wadą tego rozwiązania jest to że często zamiast wydr łapią się koty.
http://www.zielonalapka.p...-3-default.html
Szczerze współczuję i w obliczu niepowetowanej straty masz tutaj grono sojuszników. Oni pomogą Ci podnieść się z kolan. Pawle, nie poddawaj się. Mnie też koty wytępiły rybki w czasie długiego pobytu w szpitalu, ale moja strata to wielkie nic w porównaniu z Twoim zamiłowaniem oczkomaniaka. Trzymaj się-pozdrawiam
_________________ Radek-na marzenia dobry jest każdy czas.
Pomógł: 15 razy Dołączył: 26 Mar 2012 Posty: 767 Skąd: TRZEBNICA
Wysłany: 2015-06-21, 11:35
Też chyba obstawiłbym na norkę. Załóż pastucha i prosty wyłącznik czasowy, żeby w dzień gości nie poraził. Kup narazie kilka tanich euro koi na przynętę i sprawdź co będzie się działo.
witam. to nie wydra; tą robotę zrobiła norka amerykańska wydra swoją ofiarę zjada w całość natomiast norka zjada kawałek i zostawia potem łapie drugą i tak się bawi
Ta ryba na zdjęciu to ostatnia sztuka która pływała. Reszta ryb znikała bez śladu. Największy karp Asagi miał około 3,5kg wagi. Jego łuski były porozrzucane na trawniku na sporej powierzchni koło oczka. Podejrzewam, że kiedy go zjadła już poprostu nie miała gdzie wepchnąć tego ostatniego i go porzuciłą lub coś ją spłoszyło.
W 90% to wydra bo córka widziała zwierzaka około godziny zmierzchu czyli po 22 stojąc przy oknie w kuchni. Opisała go miej wiecej w ten sposób. Podobne do kota, ale miał grubszy ogon i tak śmiesznie się poruszał na boki(nie tak jak kot). Dość sprawnie wcisnoł się między szczebelki płotu i przeszedł na drugą stronę ulicy.
Ryby znikały od najmniejszych Karasi po największe. Tak jakby sobie robiła selekcje.
No cóż było mineło teraz tylko pozostaje zebrać siły i przystąpić do działań.
Trwają pracę nad zagospodarowaniem zachodniego brzegu.
Wyznacznie linii końca terenu. Folia pod kostami ma zapobiegać przerstaniu zielska. Będzie połozona na folii oczka.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 16 Lip 2013 Posty: 65 Skąd: internet
Wysłany: 2015-06-24, 07:58
witam; jestem pewny że to była norka amerykańska ,jest wielkości kota czarna .natomiast wydra jest koloru jasny brąz i długości razem z ogonem około 1 metra
Pomógł: 68 razy Dołączył: 14 Kwi 2009 Posty: 1871 Skąd: Kraków
Wysłany: 2015-06-24, 08:45
Oj!! Szczere wyrazy współczucia, Paweł, ale i wsparcia!
Na pewno jest to punkt zwrotny w historii Twojego oczka, ale teraz może być tylko lepiej.
Straciłeś ryby, ale wielki potencjał pozostał! Masz wspaniały zbiornik. Załóż pastucha.
Będziesz miał przecież możliwość - przy swoim doświadczeniu - zasiedlić oczko nowymi starannie wybranymi okazami.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum