Nie sądzę by była to salwinia pływająca - nigdy jej w handlu nie spotkałem, chyba że z nazwy
Ale w naturze jej sporo, choć P.C.K.R.
Takie pła jak potrafi stworzyć, to czołgiem by nie przebrną.
Krótko: jest częsta, ale pojawia się nieregularnie na zbiornikach, czasem po kilku latach , dlatego dostała status chronionej.
W tym roku to przeklinałem że jest.
Z handlem to pw.
Pomógł: 55 razy Dołączył: 17 Lut 2009 Posty: 1403 Skąd: Radom
Wysłany: 2009-12-31, 09:22
Mariusz Czernicki napisał/a:
Edukacja w szerokim tego słowa znaczeniu, czy tak dla siebie?
Tak czy tak to fajnie że doświadczamy, przeróżne sposoby hodowli tych roślin i nie tylko tych.
Dla siebie. Odkąd wyprowadziłem się z bloku na dużym osiedlu w grudniu 2006 do domu z działką ok 8000m2 dostałem trochę lekkiego szału na punkcie ogrodnictwa, roślin, itd. Działka nieco zaniedbana, zagospodarowana trochę bez sensu ale powoli, powoli może uda się ją doprowadzić do "ogrodu marzeń"
Mariusz Czernicki napisał/a:
Jak idzie ci w domu "gąbczak"?
Z tego co wyjąłem z oczka (jedna roślina) wszystkie istniejące wtedy odrosty zdechły, ostatnio pojawił się jeden zielony listek. Może coś z tego będzie...
Mariusz Czernicki napisał/a:
Jeśli to możliwe, proszę Cię o relacjonowanie na forum zachowania się przetrwalników(zarodników) salwini w warunkach które jej stworzyłaś.
Ciekaw jestem jak szybko puszczą w słoiku.
Po przeczytaniu posta Aurory
AurorA napisał/a:
Nie sądzę by była to salwinia pływająca - nigdy jej w handlu nie spotkałem, chyba że z nazwy
zaczynam się zastanawiać czy to oby na pewno salvinia.... Zobaczymy co z tego wyrośnie, z przesyłki jaką mi przysłał wynikało z tego co pamiętam, że miała to być salvinia... Albo mi się zaczyna skleroza albo mi naściemniał chuligan jeden :
Więc bardzo możliwe, że to coś innego. Wiem tylko tyle, że wyjąłem z oczka limnobium, żabiścieka i trochę rogatka z farfoclami. I jeden z tych farfocli się zaczął zielenić i coś wypuszczać. Zobaczymy, co wyjdzie
Dla siebie. Odkąd wyprowadziłem się z bloku na dużym osiedlu w grudniu 2006 do domu z działką ok 8000m2 dostałem trochę lekkiego szału na punkcie ogrodnictwa, roślin, itd. Działka nieco zaniedbana, zagospodarowana trochę bez sensu ale powoli, powoli może uda się ją doprowadzić do "ogrodu marzeń"
To jedziemy na jednym wózku, ja też przejąłem działkę 48arową kilka lat temu, również jest zaniedbana, ale wszystko powoli i do czegoś się dojdzie.
Elendil napisał/a:
Albo mi się zaczyna skleroza albo mi naściemniał chuligan jeden
Pomógł: 55 razy Dołączył: 17 Lut 2009 Posty: 1403 Skąd: Radom
Wysłany: 2009-12-31, 16:49
Mariusz Czernicki napisał/a:
Znam Arka, nie serwuje tanich zagrywek, jest ok.
Ja też go trochę poznałem (co prawda na odległość ale kontakt zawsze był super) i jestem pewien, że jest tak jak mówisz. Napisałem to ironicznie i jak najbardziej w formie żartu. Jestem zadowolony z dotychczasowej współpracy z Aurorą, kupowałem już 3 razy i za każdym razem byłem bardzo happy. Mam nadzieję, że nie poczuł się urażony czy coś, bo może faktycznie powinienem jakiegoś bardziej oczywistego emota tam strzelić...
I pewnie jest tak jak napisał Jarek, bo do dziś dla mnie była tylko salwinia... teraz jest i pływająca, i uszkowata
Pozdrawiam z zasypanego Radomia, życząc wszystkim aby 2010 był dużo lepszy od 2009 i żeby nasze oczka i ogrody były omijane przez nieszczęścia wszelakie
I pewnie jest tak jak napisał Jarek, bo do dziś dla mnie była tylko salwinia... teraz jest i pływająca, i uszkowata
Rożnica jest taka że jednorocznej salwinii pływającej nie da się w domu przezimować a uszkowatą bez raczej problemów. W wyglądzie z góry nie widać różnicy, ale jak zajrzymy na podwodną cześć to u naszej rodzimej salwinii pływającej widać małe jak łebki od zapałek kuleczki- sporokarpy z zarodnikami. Salwinia uszkowata ich nie wytwarza. Mi z zarodników nigdy nie udało się uzyskać roslin w przyszłym roku i uważam że w oczku to jest mało prawdopodobne- co innego w stawie, szczególnie jeśli jest zarośnięty i nie czyszczony.
_________________ pozdrawiam arek
---------------------
oczko wodne żaden problem
PORADNIKPORTALSKLEP
to u naszej rodzimej salwinii pływającej widać małe jak łebki od zapałek kuleczki- sporokarpy z zarodnikami.
Zastanawiam się gdybym zebrał w poł. jesieni jeszcze nie całkiem rozłożone rozety z makro i mikrosporami i przezimowałbym je w domu, co by wyszło?
Teoretycznie: rozeta gnije w ciągu kilku dni, zarodniki opadają na dno słoja, pękają w odpowiednich dla nich warunkach tz. tak jak w naturze ( mechanizm startu zarodników w naturze jest tematem tabu, dlatego zawsze nazywam ją dziwną i kapryśną rośliną, bo w jedne lata się pojawia a w inne nie). Tylko kiedy by pękły i jaki procent zarodników wystartował by w przedrośla ?
Trzeba w przyszłości pokusić się na małą próbę.
Elendil napisał/a:
bo do dziś dla mnie była tylko salwinia... teraz jest i pływająca, i uszkowata
Elendil jeśli cie to interesuje, to napisz pocz. czerwca a prześle Ci rozety salwini pływającej, bądź przyjedź na zlot koń. czerwca.
Dołączył: 14 Maj 2006 Posty: 1054 Skąd: Władysławowo
Wysłany: 2010-01-03, 07:29
zostawiłem salwinię w dwóch małych oczkach
jest w nim naturalne podłoże, posadzone są tylko lilie wodne
orzechy kotewki też pozostały na dnie
z niecierpliwością czekam wiosny
zostawiłem salwinię w dwóch małych oczkach
jest w nim naturalne podłoże, posadzone są tylko lilie wodne
orzechy kotewki też pozostały na dnie
z niecierpliwością czekam wiosny
Też tak zawsze robię, a to domowe pchanie w słoiki, to moja czysta ciekawość i spekulacja "co by było gdyby..."
Najlepszym okresem siania orzecha jest jesień, zaraz po zbiorze, chyba że ma się go w oku to niech sam wpadnie na dno.
Wszystkie orzechy(nasiona) rozprowadzane w Polsce są zimą i wiosną, a to potężny błąd. Procent wschodów zmniejsza się o 40%.
Pomogła: 85 razy Dołączyła: 04 Lip 2009 Posty: 2044 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-01-03, 12:00
Moje orzechy pozostały na dnie oczka - czy uda im sie rozwinąć pokaże przyszły, a własciwie obecny sezon.
Limnobium zmarniało w domu, a o salwinii wogóle nie pomyślałam, żeby ją zimować.
Podziwiam Wasz zapał do eksperymentów, ja chyba jestem zbyt leniwa
Pomogła: 84 razy Dołączyła: 22 Mar 2009 Posty: 2513 Skąd: Słupsk
Wysłany: 2010-01-03, 19:21
JA swój jedyny orzeszek kotewki (Prezent od Dobrego Samuraja) umieściłam latem pomiędzy kamykami w bardzo nasłonecznionej części oczka -wśród kamieni,gdzieś tak na 30 cm. Chciałam go potem przenieść głębiej przy dobudowywaniu strumyka w tym właśnie miejscu, ale miałam problem z odnalezieniem. Pokrywa go warstwa drobnych kamieni i chyba tkwi tam nadal . MA jakieś szanse przy takim mrozie? Wykiełuje ? czy już nie zyje?
_________________ Mój akwenik online: http://91.222.160.54:7777/
Użytkownicy I Explorera logują się w oknie po lewej, wszyscy inni po prawej.
Użytkownik: "oczko" , Bez hasła
Dzwoń do mnie jak zobaczysz szczura, kota, obcego lub brak wody
Jeśli nie masz mojego numeru wyślij priv.
Dzięki za czujność i pomoc !
MA jakieś szanse przy takim mrozie? Wykiełuje ? czy już nie zyje?
Skiełkuje wiosną, jeśli na długo nie skuje go lód, ma bardzo delikatny miąższ.
Najważniejszy wiosną jest kiełek, bo z jednego nasiona wychodzi jeden bardzo kruchy i delikatny, jeśli go złamiemy to drugi raz nie wypuści.
Dlatego kotewka nigdy nie rośnie w stawach z amurami.
Pomógł: 69 razy Dołączył: 17 Sie 2006 Posty: 1931 Skąd: opolskie
Wysłany: 2010-01-06, 21:40
w minionym sezonie wyrosło mi z orzechów około dziesięć kotewek , ale rosły dość słabo tym bardziej że były "maltretowane" przez karpie.Już była mowa o tym że orzechy są bardzo wytrzymałe i jeśli nie maja sprzyjających warunków mogą "poczekac" nawet kilkanaście lat aby wykiełkować , więc Ewa jest duże prawdopodobieństwo że orzeszek wykiełkuje -- wydawało mi się że więcej ich dostałaś
_________________ pozdrawiam Darek
Ryzyko zwiększa przyjemność......żyje się tylko raz
Advertisement ..:: Sponsor ::..
Pomógł: 8 razy
Dołączył: 25.01.2007
Posty: 4134
Skąd: USA
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum