Witajcie,
w innym temacie (bodajże w miejscu, gdzie są zdjęcia mojego oczka) napisałem, że mam w swojej kałuży samca pielęgnicy afrykańskiej Tropheus Duboisi 'Maswa'. Jeśli ktoś zna te ryby, to wie, jak bardzo są terytorialne w obrębie swojego gatunku/odmiany, potrafią bardzo szybko doprowadzić do śmierci rybę atakowaną. Tak było w przypadku mojego trofka - kiedy przyjechałem z pracy, nie było sensu odławiać do innego zbiornika i ratować kolejny raz pobitą rybę. Tak naprawdę miała zostać humanitarnie uśmiercona. Ale przypomniałem sobie, że przecież mam oczko
Powiem Wam, że nie spodziewałem się, że tak długo będzie żył - widziałem go wczoraj, był bardzo żywy - to niesamowite! Przecież te ryby potrzebują minimalnie 24-25 st., a wiadomo jaką mamy pogodę i temperaturę...
Komicznie wygląda pływając w ławicy ze słonecznicami
Ale pewnie jego dni są policzone, chociaż...kto wie...
Pomógł: 21 razy Dołączył: 11 Sie 2007 Posty: 1522 Skąd: Radom
Wysłany: 2008-09-17, 09:58
Nie pochwalam takich eksperymentów,to skazanie ryby na śmierć.Lato było tak upalne,że pielęgnica z powodzeniem mogła przebywać w oczku,ale teraz najwyższy czas ją odłowić.
1. to nie jest żaden eksperyment - po prostu ryba ma przedłużone życie. Nie jest to kwestia mojej łaski, tylko raczej niechęć do wcześniejszego uśmiercenia - jeśli hodujesz ryby wiesz o czym mówię.
2. odłowienie graniczy z cudem - niby jak miałbym to zrobić? Pułapka nie wchodzi w grę. Może masz jakiś pomysł? Druga sprawa - nawet jeśli odłowię, kto przyjmie pojedynczą sztukę trofeusa? Te ryby powinno się wpuszczać do zasiedlonego zbiornika po kilka sztuk.
1. to nie jest żaden eksperyment - po prostu ryba ma przedłużone życie. Nie jest to kwestia mojej łaski, tylko raczej niechęć do wcześniejszego uśmiercenia - jeśli hodujesz ryby wiesz o czym mówię.
Ja zajmuje się rybami od zawsze i nie mam pojęcia o czym mówisz
Może zbyt ogólnie potraktowałem temat.
Chodziło mi w szczególności o zachowania tropheusów (ale nie tylko). W biotopie Tanganika/Malawi dosyć często można się spotkać sytuacją, gdzie ryba jest prawie zamęczona przez innego osobnika (szczególnie w przypadku, kiedy obsada dorasta). Wtedy można doświadczyć niemiłych chwil, że trzeba ją uśmiercić, żeby się nie męczyła.
W przypadku rybki opisywanej przeze mnie, raz udało mi się ją odratować, ale niestety musiała wrócić do zbiornika. Po kilku dniach spotkał ją ten sam los...
Ponieważ nie chciałem jej uśmiercać, dlatego postanowiłem jej przedłużyć żywot poprzez wpuszczenie do oczka.
Jeśli zajmujesz się hodowlą ryb w akwarium towarzyskim, prawdopodobnie nie spotkasz się z podobnymi zachowaniami wśród ryb.
p.s. Osobiście akwarium (ogólnie mówiąc) zajmuję sie od ok. 25 lat.
Na pielęgnicach faktycznie nie skupiałem się zbytnio, ale nigdy nie zabiłem żadnej swojej ryby, obsady dobieram aby nie było w baniaku żadnych konfliktów. A nie lepiej było by odłowić agresora?? Czy jakiś inny zajął by szybko jego miejsce??
_________________ "Nie konwersuj z debilem, bo ściągnie Cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem"
Na pielęgnicach faktycznie nie skupiałem się zbytnio, ale nigdy nie zabiłem żadnej swojej ryby, obsady dobieram aby nie było w baniaku żadnych konfliktów. A nie lepiej było by odłowić agresora?? Czy jakiś inny zajął by szybko jego miejsce??
Wiesz, wiadomo, że uśmiercenie to ostateczność. Mi się zdarzyło ze 2 razy. Trochę drastyczne słowa, ale: ryby są zwierzętami zmiennocieplnymi, więc najbardziej humanitarne wydaje się być obniżenie maksymalnie temperatury wody, tak, żeby spowodować spowolnienie funkcji życiowych rybki i mówiąc krótko - szybkie jej odejście.
Jeśli chodzi o tropheusowe konflikty - to w zasadzie są nieuniknione w kształtujących się haremach (ale nie tylko wtedy).
Jeśli odłowię agresora, to mam podobny problem - co z nim zrobić?
Reasumując, mam nadzieję, że nikt z Was nie będzie musiał uśmiercać swoich podopiecznych, natomiast jeśli coś takiego się wydarzy, pewnie też będziecie mieli podobne dylematy...
u mnie w oczku bylo kilkadziesiat gupikow z oczka,juz ich chyba nie widac,plywaly po powierzchni mozna bylo reka je zlapac,moglem je wylowic ale nie mialem co z nimi zrobic
Ja zajmuje się rybami od zawsze i nie mam pojęcia o czym mówisz
Ryba była ledwo żywa, więc zamiast zabijać wrzucił do oczka i przeżyła i żyje do dziś.
sam w to nie wierzę, ale dzisiaj, przy "obchodzie" samczyk mignął mi przed oczyma!
"Co ryby nie zabije to ją wzmocni"?
Ale zimy raczej nie przetrwa Chociaż... Jestem dobrej myśli.
Właśnie, sam nie wierzę w to co widziałem, ale nie mogłem się pomylić, ten samczyk wyróżnia się zdecydowanie (ma biały pas). Dolna granica temperatury przeżycia to ok. 23 st. (długotrwała). Hoduję te rybska już kilka lat i ten konkretny osobnik mnie zadziwił. A może mam jakieś termalne wody zasilające moją kałużę?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum