Czy pożyteczne rośliny nie mogą być tak łatwe w rozmnożeniu jak wierzba?
utnij teraz porzeczki i do wody- moment puszcza korzenie. sprawdziłem przypadkowo jak chciałem zimą karmę dla patyczaków podpędzić.
ciekawostka:
Porzeczka to roślina wodna i jest w wielu książkach o roślinach wodnych. Nazwa porzeczka pochodzi o tego, że roślina rośnie po rzeczkach. Często widywałem w naturze.
_________________ pozdrawiam arek
---------------------
oczko wodne żaden problem
PORADNIKPORTALSKLEP
koczisss [Usunięty]
Wysłany: 2011-03-09, 14:23
AurorA napisał/a:
koczisss napisał/a:
Czy pożyteczne rośliny nie mogą być tak łatwe w rozmnożeniu jak wierzba?
utnij teraz porzeczki i do wody- moment puszcza korzenie. sprawdziłem przypadkowo jak chciałem zimą karmę dla patyczaków podpędzić.
ciekawostka:
Porzeczka to roślina wodna i jest w wielu książkach o roślinach wodnych. Nazwa porzeczka pochodzi o tego, że roślina rośnie po rzeczkach. Często widywałem w naturze.
Tak, ale jak wiesz mnie kiwi interesuje, a nie porzeczka
Zapewne za jakiś czas to wszystko uschnie i tyle z tego będzie.
Spróbuj jeszcze raz, mi zawsze się jakiś procent przyjmował. Zrób to w piasku, wsadź 2/3 sadzonki do piasku a na powierzchni zostaw jedno oczko, zastosuj ukorzeniacz i nakryj cienką folią aby utrzymać wilgoć.
Ja również spróbuję i zdam relację.
koczisss napisał/a:
Na tabliczce informacyjnej mam jak wół napisane, ze to roślina męska Aktinidia ostrolistna, odmiana weiki. Obok rośnie ta sama odmiana, ale żeńska.
Logicznie kwiat męski składający się z pręcików po spełnieniu roli zamiera i nic po nim nie pozostaje.
I cóż można powiedzieć gdy natura zaskakuje nas niespodziankami.
U aktinidii kwiat męski ma do minimum zredukowaną zalążnie z której powstaje owoc, a kwiat żeński odwrotnie- ma zredukowane pręciki. Czasem może ulec to zachwianiu i zredukowane słupki zalążni kwiatu męskiego mogą przyjąć pyłek. Myślę że stąd te niespodzianki, ale nie traktujcie tego zbyt dosłownie bo nie przeczę że mogę się mylić
Pomogła: 85 razy Dołączyła: 04 Lip 2009 Posty: 2044 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-03-09, 18:22
koczisss napisał/a:
Jest jeszcze Aktinidia pstrolistna (Actinidia colomicta)
osobiście posiadam od dwóch lat i jeszcze mi nie owocowała( od trzech lat), ale wiem ze źródeł internetowych, że owoce jak już się pojawią są równie smaczne jak te mniej ozdobne. Te nie potrzebują kolegi, bądź koleżanki
Zapewne za jakiś czas to wszystko uschnie i tyle z tego będzie.
Spróbuj jeszcze raz, mi zawsze się jakiś procent przyjmował. Zrób to w piasku, wsadź 2/3 sadzonki do piasku a na powierzchni zostaw jedno oczko, zastosuj ukorzeniacz i nakryj cienką folią aby utrzymać wilgoć.
Ja również spróbuję i zdam relację.
koczisss napisał/a:
Na tabliczce informacyjnej mam jak wół napisane, ze to roślina męska Aktinidia ostrolistna, odmiana weiki. Obok rośnie ta sama odmiana, ale żeńska.
Logicznie kwiat męski składający się z pręcików po spełnieniu roli zamiera i nic po nim nie pozostaje.
I cóż można powiedzieć gdy natura zaskakuje nas niespodziankami.
U aktinidii kwiat męski ma do minimum zredukowaną zalążnie z której powstaje owoc, a kwiat żeński odwrotnie- ma zredukowane pręciki. Czasem może ulec to zachwianiu i zredukowane słupki zalążni kwiatu męskiego mogą przyjąć pyłek. Myślę że stąd te niespodzianki, ale nie traktujcie tego zbyt dosłownie bo nie przeczę że mogę się mylić
Jaki zastosować ukorzeniacz?
Co do owoców na osobnikach męskich, to nie ściemniam, mam dwa krzaki i na obu były pojedyncze sztuki.
Chyba, że sprzedawcy mnie oszukali i są to osobniki żeńskie, ale wtedy nie miałbym wcale owoców, bo zapylacza w okolicy nie ma
Co do osobników męskich, jedna odmiana to weiki, a druga geneva.
Dzięki, właśnie taki znalazłem w międzyczasie w necie, w opisie jest, że do trudno ukorzeniających się sadzonek i wymieniona jest aktinidia. Wnioskuje z tego, że moczenie w wodzie nie ma większego sensu.
Czy ukorzeniać trzeba w piasku, czy w ziemi też?
Czytałem, że podłoże może być różne, a jak jest w praktyce?
Można wyprażyć ziemię w piekarniku, żeby pozbyć się ewentualnych patogenów?
Bo jak tylko w piasku, to mam problem, bo u mnie jeszcze śnieg za oknem i ziemia zmarznięta na kamień.
Teraz jeszcze jedno pytanie, bo nie mam zielonego pojęcia na ten temat.
Gdybym ewentualnie ukorzenił coś, to taką sadzonkę będzie można w tym roku do gruntu wsadzić?
można w piasku z torfem - ja osiągałem dobre wyniki, ale z aktinidią nie próbowałem nigdy.
nie lubię ani pnączy ani owocowych a tu się to kumuluje
_________________ pozdrawiam arek
---------------------
oczko wodne żaden problem
PORADNIKPORTALSKLEP
koczisss [Usunięty]
Wysłany: 2011-03-09, 22:01
Jutro rozejrzę się za ukorzeniaczem.
Jeszcze jedno pytanko. Jak już zrobię sadzonki, zanurzę w ukorzeniaczu, wsadzę w podłoże, przykryję folią, to sadzonki mają stać na parapecie w słońcu, czy w cieniu?
Podłoże podlewać, czy tylko spryskiwaczem zraszać patyczki, a później listki?
Ukorzeniacz w proszku- wcześniej nie mocz patyków w wodzie tylko na sucho. Podłoże wilgotne utrzymuj. Zraszanie i wietrzenie codziennie. lepszy cień niż słońce a najlepiej półcień.
_________________ pozdrawiam arek
---------------------
oczko wodne żaden problem
PORADNIKPORTALSKLEP
koczisss [Usunięty]
Wysłany: 2011-03-09, 22:15
Dzięki, jutro spróbuję coś z tym zrobić.
Aha, czy gdyby się udało, to rośliny w tym roku do gruntu będą mogły pójść?
Po wytworzeniu ładnych korzeni przez sadzonkę, przesadzam do doniczek-pikówek.
Tym samym zmieniam podłoże aby uniknąć choroby grzybowej która jest częstym zjawiskiem warunkach jakie stwarzamy sadzonce. Często mi sadzonka omdlewała po tym zabiegu, ale potem wracała do normy.
Ja zawsze wysadzam do gruntu gdy w pikówce stworzy się ładna zwarta poprzeplatana korzonkami bryłka, ale można i wcześniej tylko trzeba mieć małe sadzonki pod ciągłym nadzorem.
Dzięki Mariusz. Jeszcze jedno, jakiej długości patyczki próbować ukorzeniać i ile takie ukorzenianie może trwać?
Po czym można poznać, że sadzonka ma już korzonki?
Patyki ok.15 cm na trzy, cztery oczka. Aktinidie mają często różnie rozłożone oczka, zależne jest to od odmiany.
Ukorzeniane metodą sadzonek półzdrewniałych trwa ok. 2-3 tygodni, przy naszym amatorskim rozmnażaniu trudno określić, bo jak już zauważyłeś ciężko je zmusić do powstawania kalusu.
Co jakiś czas wyciągam jedną sadzonkę i sprawdzam czy na cięciu pojawiają się bruzdowate narośla(kalus) który w efekcie ulegnie przemianie w kierunku korzeni.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum