Na początku chciałabym wszystkich serdecznie przywitać, poniważ to mój pierwszy post na tym forum
A teraz może opiszę w czym rzecz (dział z chorobami ryb jest zamknięty, wiec pomyślałam, że napiszę tutaj, jeśli źle trafiłam to przepraszam i proszę o przeniesienie we właściwe miejsce, jeszcze się tutaj za bardzo nie orientuję co i jak)
Do tej pory w oczku (ok. 6 tys. litrów, max.1,5 m głębokości) żyło sobie 11 karasi, 3 orfy, 2 linki i 1 jesiotr. Wodę w oczku mam czystą, roślinki świetnie się rozrastają i rybkom chyba też nic nie brakowało. Jesiotr którego mamy już prawie 2 lata rósł jak wściekły, przetrzymał zimę i był w świetnej formie. No własnie...do czasu.
5 dni temu zachciało mi się dokupić mu towarzysza (ok 10 cm) plus 2 szczeżuje. Źródło wydawało się sprawdzone, ponieważ kupiliśmy w nim większość naszych rybek i poza pojedynczymi przypadkami, były zdrowe.
I tenże nowy jesiotr przez pierwsze 3 dni również sprawiał dobre wrażenie, śmigał sobie dziarsko i apetyt mu dopisywał. Wczoraj jednak, przed południem zauważyliśmy, że dziwnie się zachowuje, wprawdzie jadł, ale zrobił się powolny i tak jakby mu trochę ogon "wygło" w bok, pływał nie przy ściankach i dnie oczka, jak zwykle, tylko tak bardziej chaotycznie. Po południu leżał już tylko na dnie i się nie ruszał, ale jako, że jeszcze oddychał, został wyłowiony i zaokrętowany w wiadrze z FMC i natleniaczem. Po 5 godzinach (około godziny 23) został przełożony do wiadra z czystą wodą i wtedy jeszcze żył. Ale rano już niestety nie. Na jego ciele nie było żadnych zmian widocznych gołym okiem, nic. Został wiec kulturalnie pochowany (żeby okoliczne koty nie zwęszyły u nas w ogrodzie i oczku rogu obfitości).
Niestety dziś coś dziwnego też zaczęło dziać się ze starszym jesiotrem. Apetyt wprawdzie dobry jak zwykle, ale zauważyłam, że co jakiś czas dostaje takiego dziwnego tiku jakby...tzn. płynie, płynie i nagle zarzuca nim w bok, po czym płynie dalej...Więc, jako że to mój ulubieniec, rzuciłam się desperacko na ratunek, tak jak umiałam (nie powiem, żeby moje umiejętnosci w tym zakresie były duże), czyli wyłowienie -> 4 h w 100 l akwarium z FMC i natleniaczem, po czym niestety musiał wrócić do oczka, bo w akwarium nie mógł wykręcić i cały czas zaplątywał się w rurkę od natleniacza, a nie mamy innego pojemnika, gdzie możnaby go przechowywać W tym przypadku też brak jakichkolwiek objawów zewnętrznych.
Co to może być za szkaradzieństwo jak się z tym uporać? Obawiam się, że jesiotrowi już nic nie pomoże, ale co z innymi rybami? Kompletnie nie wiem, co mam robić Gdyby jeszcze było widać jakieś zmiany na skórze, a tu nic. Może ktoś z Was spotkał się juz kiedyś z czymś podobnym i może mi pomóc? Będę wdzieczna za każdą radę.
Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony przez AurorA 2010-02-14, 01:49, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 5 razy Dołączył: 02 Maj 2009 Posty: 131 Skąd: Katowice
Wysłany: 2009-06-14, 23:59
Moje jesiotry mają takie tiki od zawsze. Płyną sobie spokojnie i nagle, bez żadnej widocznej przyczyny, zaczynają się rzucać, jakby chciały sobie nastawić kręgosłup albo kogoś zrzucić z grzbietu. Widocznie taka ich natura.
Widzę że jest to stary temat, ale napisze. Dobija mnie ostatnio na wielu forach z wiązanych ze zwierzętami podawanie/kąpiele w różnych środkach chemicznych bez zdiagnozowania choroby. Takimi czynnościami możecie tylko zaszkodzić, myślcie ludzie trochę. Tu jest przykład: Coś zakuło w ręce to wymoczę ją w nadmanganianie albo FMC. Trochę więcej logiki.
_________________ "Nie konwersuj z debilem, bo ściągnie Cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem"
mój ok 30 cm jesiotr dziwnie się dziś zachowywał.....
wpierw bardzo pływał w kółko z dużą jak na niego prędkością,
potem pływał bokiem bardzo blisko powierzchni wody, aż wreszcie zamarł w bezruchu z bardzo nienaturalnie rozszerzonymi skrzelami.....
na koniec unosił się bezwładnie do góry brzuchem - wyglądał jak nieżywy.....
uniosłam go trochę ponad wodę, potem pod wodę, myślałam, że już zszedł.....
wreszcie po ok pół minuty zaczął pomalutku pływać przy dnie - jak to zwykle....
nie jest zainteresowany jedzeniem....
teraz pływa jak zwykle, ale mam wrażenie, że nadal bardzo szybko rusza skrzelami....
hmm... moim zdaniem jesiotry mają już tak do siebie. Raz pływają szybko i dynamicznie raz powolnie i bez życia. Raczej nie powinnaś się tym przejmować. hmm... ale dlaczego jeść nie chce to nie wiem
_________________ Czym był by ogród ,bez oczka wodnego
Ludwig - to że powolnie pływa to faktycznie normalne, ale do góry brzuchem? zupełnie bezwładnie? wyglądało to tak jakby nie oddychał bo skrzela w ogóle nie odchylały się....
teraz pływa bardzo blisko powierzchni wody cze dotąd praktycznie nie robił....
nie mam pojęcia o co chodzi
Masz duże oczko czy małe ? Może nie może się dostosować do otoczenia ? Miałem jesiotra jak go wpuściłem do oczko to zobaczyłem go dopiero jak wypłynął do góry brzuchem, i dlaczego tego też nie wiem
_________________ Czym był by ogród ,bez oczka wodnego
no jakies 5m3
on ma tak pierwszy raz - kupiłam go koło kwietnia - do tej pory nie wywinął takiego numeru - przynajmniej nie przy mnie........
nie ma żadnych zmian skórnych zy cos w tym stylu
może to jakaś choroba skrzeli.... nie mam kogo zapytać co z tym "fantem" zrobić....
Pomógł: 2 razy Dołączył: 12 Cze 2009 Posty: 101 Skąd: Kraków (Targowisko)
Wysłany: 2009-09-13, 11:17
deelfino, daj jesiotra pod stumien wody i jesli mozesz to go podczymaj tak z 10 min i powtorz poprzez godzine pare razy moj tez mial takie objawy ale nie wiem z kad sie to wzielo waz musi byc deczko nad powierzchnia wody aby byla jak najlepiej dotleniona w moim przypadku pomoglo i tobie ci zycze tego samego bo szkoda tak pieknej ryby
mija trzeci dzień od "śmierci klinicznej" mojego pupila ....
jak na razie sytuacja z piatku się nie powtórzyła - aczkolwiek jesiotr dalej dziwnie się zachowuje - pływa blisko powierzchni wody, ruchy ma jakies takie nie skoordynowane...
włożyłam do oczka napowietrzacz [wg patentu Jarka] - dwie kostki
Jutro jadę zakupic cos na pasożyty skrzeli - cos polecacie ?
Spróbuję jeszcze patentu Prezesa
Pomógł: 48 razy Dołączył: 28 Sty 2006 Posty: 1436 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-11-21, 11:39 Jesiotr - problem z płetwą.
Oglądając ostatnio oczko wodne u znajomego na działce, zauważyłem ze dwa Jesiotry starlety mają przykurczone/podwinięte płetwy piersiowe (a dokładniej jedna ryba jedna płetwa). Czy ktoś z Was spotkał się z czymś takim? Jeśli tak, to proszę o wyjaśnienie czym to może być spowodowane.
Uszkodzenie mechaniczne raczej odpada, gdyż ryby przy zakupie wyglądały na zdrowe, podejrzewałam wadę genetyczną, ale ryby są z dwóch różnych źródeł.
W to lato kiedy odławialiśmy kielecką małą rzeczkę na 100 m stanowisku wszystkie ślizy miały takie płetwy, dosłownie 3 km dalej na kolejne 100m rzeki znaleźliśmy pare sztuk z takim zdeformowaniem a przy ujściu wszystkie ślizy były już wporządku... Więc może te sterlety z jednej chodowli pochodziły, lub wpływ na takie deformacje mają warunki wodne np w czasie rozwoju larw...
_________________ 14 lat akwarystycznej przygody z Polską:)
Advertisement ..:: Sponsor ::..
Pomógł: 8 razy
Dołączył: 25.01.2007
Posty: 4134
Skąd: USA
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum