Witam wszystkich jako "nowy" (choć coś tam się odzywałem w zeszłym roku),
ostatecznie wychodzę z zanurzenia i przedstawiam mój stawik.
Trochę historii. W 2010 roku "firma" miała go założyć. Niestety brak porad i w ogóle wiedzy z ichniejszej strony doprowadził do katastrofy, generalnie był to potężny błąd i masa zmarnowanych pieniędzy.
Psy pokochały staw i zmasakrowały szponami folię (przecieki), poza tym przez błędy w wykonawstwie przez kaskadę również uciekała woda. Poziom wody spadł wówczas znacznie. W następnym roku (2011) wzięliśmy się z bratem za temat już sami. Łopaty w dłoń, pogłębianie, powiększanie. No i na starą folię poszła membrana epdm. Następnie kamole (których chcieliśmy początkowo uniknąć) jako częściowe wypełnienie i obłożenie brzegów. Z wysepki na pojedynczym stosie płyt chodnikowych zrobiła się wysepka wsparta na okręgu ułożonym z płyt. Pomiędzy płytami są szczeliny dla ryb, wewnątrz mają dla siebie schronienie. No i na wszelki wypadek ogrodziliśmy staw przed psami. Ogrodzenie miało być tymczasowe, dlatego nie wygląda za bardzo. Z błędów w owym czasie: brak filtra strumieniowego, za mała głębokość (ok. 1,25m w najgłębszym miejscu), brak porządnie wydzielonych stref dla roślinności. Stref, tzn. kieszeni na podłoże dla roślin, a nie tylko półek. Przez to obawiam się, ze będzie następować powolne obsuwanie podłoża wgłąb stawu. No i brak dostępu do wnętrza wysepki (choćby możliwości zaglądnięcia).
Dalej zarybianie, wprowadzanie roślin. Nieodłącznym elementem naszego stawu są kaczki. Obecnie jedna. Stąd roślin jest masa róznych gatunków i patrzymy, co przeżyje, co da radę. Kaczka oczywiście regularnie masakruje nasze wysiłki.
Teraz mamy rok 2012, mamy juz sporo gnijacego syfu na dnie, glównie z igieł modrzewi (staw znajduje się, jak już pewnie zauważyliście, w zatoce modrzewiowej) i liści z dęba. Liczę na to, że rośliny ruszą mocniej niż w zeszłym roku i lepiej będą sobie radzić w wyścigu z kaczką. Gatunków roślin mamy aż zanadto, znaleźć można u nas (choć cześć z trudem):
- knieć błotną
- knieć błotną multiplex
- niezapominajkę błotną
- krwawnicę
- pontederię
- kosaćce
- irysy (póki co nie padły w wodzie)
- pałkę wodną
- skrzyp bagienny
- mięte wodną
- przęstkę
- moczarkę kanadyjską
- wywłócznika
- rdestnicę połyskująca
- rdestnicę kędzierzawą (obie rdestnice w zeszłym roku nie ruszyly wcale, możliwe że kaczka je pod wodą wyskubała)
- sitowia różnorakie
- pospolite gatunki grzybieni (w sumie 7 sztuk, większość w połowie zeszłego lata przestała wydawać liście, które regularnie masakrowała kaczka, więc nie wiem czy odbiją)
- strzałka wodna
- żabieniec - babka wodna
- tatarak
- i zapewne inne, których nie spamiętałem
Zdaję sobie sprawe, ze jest tego za dużo, wynika to jednak z tego, ze jak juz kilkakrotnie pisałem, kaczka nie daje roślinom żyć. Gdyby się za duzo roślin przyjęło, to będziemy robić selekcję. Póki co jednak się na to nie zanosi. Były też próby z rzęsą i rzęślą jako sałatą dla kaczki, z osoką aloesowatą, z kotewką orzechem wodnym.
Potomstwo
Nie wiedziałem, że te potwory pływają, a ten przesunął przez cały staw, co prawda miał potem problem z wyjściem
Goście
Teraz na wiosnę mieliśmy okazję dość tanio kupić filtr Oase Screenex 36 (bez screenmatic'a) z lampą UV, więc u nas wylądował. Całość już działa w najlepsze, czekamy na efekty.
Co do sytuacji po zimie, nie ma możliwości oszacowania. Młode karasie pływają po całym stawie, poza nimi jeden z dziesięciu dużych karasi i dwie z dziesięciu orf. Dwa karpie koi się nie pokazują. Może nie żyją, ciężko powiedzieć. W zeszłym roku przez piewien czas czapla do nas zaglądała i od tego czasu ryby zmieniły o 180 stopni nastawienie. O ile do tamtej pory pływały przy lustrze wody i się pięknie prezentowały, o tyle po tych wizytach rzadko się pokazywały, no i pływały dużo głębiej. Prawdopodobnie cześć ryb padła ofiarą tej czapli, także obsada z pewnością nie jest pełna.
Pogromu żab u nas nie było, nie znalazłem ani jednej martwej sztuki. Za to od wczoraj składają skrzek na potęgę i widzę że jest ich bardzo dużo w stawie.
W tej chwili chcemy przerobić część płytkiej strefy na błotko, czekamy jednak aż rośliny ruszą.
Pomogła: 129 razy Dołączyła: 06 Maj 2010 Posty: 4150 Skąd: Warszawa/Radzymin
Wysłany: 2012-03-24, 18:49
Piękne oczko, ech, już zachorowałam aby swoje powiększyć, ale chyba wtedy musiałabym wystąpić już o zgodę bo samo zgłoszenie nie wystarczyłoby. Patrząc na Twoją wyspę, żałuję, że moja jest na samym środku, ta z boku wygląda supcio.
Dziś podczas porannego obchodu doznałem niemałego szoku. Dużego czerwonego karasia "ujeżdżała" żaba. Po chwili karaś się zmęczył i spoczął między kamieniami. Wyglądało to jakby go dusiło żabsko jedne (gorzej jak mnie zaraz ktoś poprawi, że ropucha).
Po trudnej akcji ratunkowej (nie chciała się puścić w ogóle, trzymała mocno jak cholera) karaś uwolniony, a żaba pofrunęła do stawu. Karaś uszedł, ale z ranami. Mam nadzieję, że nic mu nie będzie.
Czy takie zachowanie jest normalne? Czy ona naprawdę chciała zabić tego karasia? Jeśli tak, to jaki był ku temu powód? Co by nie mógł skrzeku i kijanek maltretować?
Dzięki za linka, wiedziałem że gdzieś już widziałem podobną sytuację.
Nie ma tam jednak wyjaśnienia "dlaczego". Czemu służy atak na tak dużą rybę? Zna ktoś rozwiązanie tej zagadki? Tym bardziej, że w moim przypadku żaba nie chciała puścić ofiary. Musiałem siłą odciągać jedną łapę po drugiej.
Pomógł: 14 razy Dołączył: 29 Cze 2007 Posty: 538 Skąd: Kraków i Okolice
Wysłany: 2012-03-25, 13:28
Po roku sytuacja się powtórzyła, ta sama ropucha dosiadła tego samego karpia.
Stara miłość nie rdzewieje
W tym sezonie podobna sytuacja się nie powtórzy, ponieważ karp - wybranek zboczonej ropuchy, ten o wdzięczej nazwie "Wigilia2012" przeniósł się parę tygodni temu na łono Abrahama . Możliwe, że ropucha też.
Dobrze jej tak
Wyglądało to jakby go dusiło żabsko jedne (gorzej jak mnie zaraz ktoś poprawi, że ropucha).
Masz racje to ropucha.
delpen napisał/a:
Czemu służy atak na tak dużą rybę? Zna ktoś rozwiązanie tej zagadki? Tym bardziej, że w moim przypadku żaba nie chciała puścić ofiary. Musiałem siłą odciągać jedną łapę po drugiej.
To popęd płciowy, samczyk młody to próbuje ampleksus na wszystkim co się rusza. On nie chce jej zabić , ale niesety może. Widziałem przypadki śmiertelne takiego międzygatunkowego sexu.
_________________ pozdrawiam arek
---------------------
oczko wodne żaden problem
PORADNIKPORTALSKLEP
Advertisement ..:: Sponsor ::..
Pomógł: 8 razy
Dołączył: 25.01.2007
Posty: 4134
Skąd: USA
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum