Wielkie dzięki za wyrazy współczucia. Osobiście już pogodziłem się ze stratą, ale gdzieś tam w sercu pozostaje żal, że nie udało się ocalić mieszkańców. Zostały tylko dwa jesiotry, które choć odrobinę życia do oczka wnoszą.
Brzeg skończony, więc poziom wody powędruje jeszcze o kilka cm w górę...
PS: W zasadzie nie ma różnicy czy to wydra czy norka. Bo liczy się efekt. Wydaje mi się jednak, że zwierzę, którego masa ciała zawiera się w przedziale od 0,7 do 1,3 kg (według wikipedii) mogło by mieć problemy z rybą ponad 3kg. A z cała pewnością ryba była jedzona na trawniku bo tam było bardzo dużo łusek, a znajduje się on 6-8 m od oczka. Po za tym ostatniej nocy unicestwiono 6 ostatnich karpi. Odliczając tego ostatniego, którego znalazłem na brzegiem to waga wszystkich oscylowała by w granicach 5kg. Nie wydaje mi się aby zwierze ważące nawet 1,5kg było w stanie zjeść 5kg mięsa....choć pewności nie mam
Pomógł: 1 raz Dołączył: 25 Lip 2011 Posty: 96 Skąd: okolice Poznania
Wysłany: 2015-06-24, 22:13
Cytat:
PS: W zasadzie nie ma różnicy czy to wydra czy norka. Bo liczy się efekt. Wydaje mi się jednak, że zwierzę, którego masa ciała zawiera się w przedziale od 0,7 do 1,3 kg (według wikipedii) mogło by mieć problemy z rybą ponad 3kg. A z cała pewnością ryba była jedzona na trawniku bo tam było bardzo dużo łusek, a znajduje się on 6-8 m od oczka. Po za tym ostatniej nocy unicestwiono 6 ostatnich karpi. Odliczając tego ostatniego, którego znalazłem na brzegiem to waga wszystkich oscylowała by w granicach 5kg. Nie wydaje mi się aby zwierze ważące nawet 1,5kg było w stanie zjeść 5kg mięsa....choć pewności nie mam
Zgadzam się i uważam po tym co czytam że to nie była jedna wydra, ale być może matka z młodymi bo tych ryb trochę za dużo znikło w jedną noc, jak na jednego osobnika. Wydra zjada ok. 2 kg. ryb na dobę.
Decyzja zapadła więc przyszedł czas na realizację.
Elementy przygotowałem sobie w pracy aby nie tracić czasu popołudniu.
Po pracy zacząłem wbijać wcześniej przygotowane rurki do których włożyłem tyczki z zamocowanymi elementami izolacyjnymi.
Rozciągnięcie drutów zwieńczyło pracę pod koniec dnia. W ten sposób południowo-wschodni brzeg został ogrodzony elektrycznym płotem.
Myślałem, że będzie to wyglądało gorzej. Ale ujdzie w tłoku. Jak się człowiek opatrzy to i zaakcetuje takowy wygląd jako coś normalnego. Wszak bezpieczeństwo pupilów będzie najważniejsze.
Radzionek jeszcze ogrom prac przede mną.
Wczoraj prace przeniosły się na zachodni brzeg. Był bardziej skomplikowany więc trzeba było pogłówkować trochę, aby miało to ręce i nogi.
Chyba nie wygląda to tak źle, choć mi przypomina obóz koncentracyjny z tą różnicą, że tu nie można wejść do środka, a nie uciec z środka...
Tak czy siak większa część roboty za mną.
Jeszcze tylko przy pomoście i będzie pierścień zamknięty....
Dokończyłem (na razie prowizorycznie) otoczenie oczka pastuchem. Przy okazji dokończyłem maskowanie folii koło pomostu.
Wykorzystałem żwir wyciągnięty z dna oczka. Po wypłukaniu zastąpiłem nim korę, która nie bardzo mi się podobała na rabacie wokół oczka.
No i przyszedł czas na podłączanie elektrycznego ogrodzenia. Przy okazji zrobiłem długo odkładany porządek z elektrycznością. Wykorzystałem do tego celu starą skrzynkę energetyczną, która została nam kiedyś po wymianie starej na nową przez zakład energetyczny.
Po konsultacjach z właścicielami stawów zastosowałem pastucha o mocy 4J. Według nich jak i wyczytanych informacjach w sieci pastuch do ochrony wodnych stawów przed wydrą czy innym "trudnym zwierzęciem" powinien posiadać moc minimum 3J dżuli. Gościu co nam sprzedawał mocno się dziwił po co nam taki mocny
Pomógł: 55 razy Dołączył: 17 Lut 2009 Posty: 1403 Skąd: Radom
Wysłany: 2015-07-02, 11:26
Przykra sytuacja Cię spotkała ale widać, ze nie załamujesz rąk tylko wytrwale brniesz do założonego celu. A oczko z każdym zakończonym etapem prac prezentuje się wspanialej.
Ono niestety...10 lat było spokoju stąd moje wielkie zdziwienie i późna reakcja wynikająca bardziej z niedowierzania i niewiedzy niż niechęci.
Żartobliwie natura odwaliła za mnie cała robotę w transformacji z oczka wodnego do "naturalnego KOI pond". Tyle, że zrobiła to boleśnie, bo do niektórych rybek byłem przywiązany emocjonalnie. Nie tylko z powody ich wyglądu, ale także tego, że jadły już z ręki odróżniając kto je karmi. Do mojej ręki podpływały bez obaw, ale do innej z wielką ostrożnością i niepewnością.
Teraz jestem już po testach pastucha. Te coś przestało nękać mieszkańców. Rybki spokojnie pływają i chętnie podpływają pod powierzchnię, no i co ważne liczba się zgadza.
Analizując zachowanie ryb, kiedy te coś grasowało nocą, to jest o niebo spokojniej. Chyba czują się niezagrożone i dlatego spokojne.
Przyszedł czas pomyśleć o nabyciu KOI.
[ Dodano: 2015-07-03, 10:09 ]
Wczorajsze popołudniowe dłubanko przy piwku
Wieczorem skończona robota i dobrze bo meszki już zaczynały atakować...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum