Wysłany: 2013-07-25, 19:54 Martwa ryba a woda w oczku.
Przyznaję się bez bicia, że biologia nie jest moją ulubioną nauką. Dlatego też chciałbym zasięgnąć opinii kogoś bardziej obeznanego w temacie.
Nurtuje mnie jaki może mieć wpływ na jakość wody w oczku martwa i rozkładająca się ryba. Ewentualnie kilka ryb lub płazów. Na chłopski rozum taki wpływ powinien być bardzo niekorzystny, ale jak jest w rzeczywistości? Czy system filtracji/lampa UV może to jakoś okiełznać i zneutralizować zagrożenie?
Pomogła: 129 razy Dołączyła: 06 Maj 2010 Posty: 4150 Skąd: Warszawa/Radzymin
Wysłany: 2013-07-25, 21:50
W zeszłym roku, na wiosnę miałam pomór żab ( chyba cała Polska miała), wyłowiłam ich ponad 50. Ryb padło 11. Filtracja, strumień i kaskada dały sobie świetnie radę, nawet nie robiłam podmian wody. Najpierw z kaskady waliła piana, a później wszystko wróciło do normy. Uważam że dobra filtracja + strumień da sobie świetnie radę.
pewnie w znacznym stopniu uzaleznione jest to od ilosci padlych ryb lub ilosci wody w oczku oraz czasu ich rozkladu.
w moim przypadku gdy zagroda na zywca byla oddzielona tylko siatka, ryby z oczka zlapaly pasozyty od dzikich karasi. jednak przez pol roku wczesniej nie mialem z tym problemu lub go nie zauwazylem. lecz kiedy likwidowalem zagrode (oddzielalem tak aby woda sie nie mieszala) pod siatka i kamieniami znalazlem kilkanascie padnietych karasi (karas to menda i wplynie w kazda dziurke). jedne byly pokryte plesnia, inne z kolei byly w znacznym stopniu rozkladu.
czy moje koi zlapaly chorobe od padnietych ryb czy od zywych ciezko wyczuc, wazne ze juz jest ok.
raz znalazem rowniez zdechlego karasia (czerwonego) ktory wplynal w ciasna dziure i tam juz zostal. jednak przy takiej ilosci wody (ok.35m3) plus filtracja to chyba nie ma znaczenia.
w twoim przypadku chyba latwo jest kontrolowac ilosc ryb i w razie ich braku szybko zareagowc
pewnie w znacznym stopniu uzaleznione jest to od ilosci padlych ryb lub ilosci wody w oczku oraz czasu ich rozkladu.
Myślę, że tu masz rację.
Cytat:
w twoim przypadku chyba latwo jest kontrolowac ilosc ryb i w razie ich braku szybko zareagowc
W tym miejscu jednak nieco się pospieszyłeś z wyciągnięciem wniosków.
Dla wyjaśnienia innym - moje oczko jest bardzo małe - 5m3.
Niestety jednak widoczność, jak i dostępność są, a właściwie były bardzo utrudnione z powodu dużej ilości roślin.
Do czego zmierzałem zakładając ten temat? Tak naprawdę chciałem uzyskać odpowiedź na pytanie, czy mamy rację polecając wszystkim uprawę tak dużej ilości roślin i okrywanie oczka.
Z całą pewnością duża ilość roślin i zacienienie mają swoje plusy:
-oczyszczanie oczka z niepożądanych substancji
-danie rybom osłony
-urozmaicenie środowiska
-walory estetyczne
-ograniczenie rozwoju glonów
... tyle na szybko przychodzi mi do głowy.
Są jednak i minusy:
-ograniczona widoczność, a co za tym idzie opóźnienie wykrycia zaistniałych problemów zdrowotnych ryb, a co za tym idzie zmniejszenie szansy na ich wyleczenie
-oraz ewentualne zagrożenie biologiczne o które pytałem w pierwszym poście w wątku.
Teraz zastanawiam się, czy potencjalne korzyści z posiadania takich roślin przeważają potencjalne zagrożenia.
Czy jedna padła ryba może wyzwolić reakcję łańcuchową? To o czym pisała Gosik wydaje się świadczyć, że taką możliwość należy brać pod uwagę. Szczególnie, że podobno koi lubią podjadać padlinę.
Przydałaby się opinia mikrobiologa.
Posługując się swoim przykładem wczoraj wyjąłem z oczka większość roślin okrywowych (z wyłączeniem lilii). Objętość biomasy w moim kompostowniku zwiększyła się prawie dwukrotnie. W tych roślinach znalazłem zaplątane trzy martwe koi. Bez wyjęcia tych roślin nie miałbym najmniejszej szansy na ich znalezienie.
Jak się ma 3-5 rybek, to może i kontrola nie jest taka trudna. U mnie jednak ryby zawsze miały się gdzie schować.
Dla wyjaśnienia innym - moje oczko jest bardzo małe - 5m3.
Posługując się swoim przykładem wczoraj wyjąłem z oczka większość roślin okrywowych (z wyłączeniem lilii). W tych roślinach znalazłem zaplątane trzy martwe koi. Bez wyjęcia tych roślin nie miałbym najmniejszej szansy na ich znalezienie.
Jak się ma 3-5 rybek, to może i kontrola nie jest taka trudna. U mnie jednak ryby zawsze miały się gdzie schować.
ja swoje kontroluje glownie przy karmieniu i myslalem ze robisz tak samo.
ryb mam okolo 40szt. i zawsze sprawdzam czy do karmienia podlpywaja wszystkie, jezeli mi jakies brakuje szukam jej wzrokowo po calym oczku. jezeli ryba nie podplywa do karmienia a zyje w oczko to moga to byc juz objawy choroby.
Przyznaję, że jestem pełen podziwu, jeśli jesteś w stanie kontrolować i spamiętać 40 ryb.
W moim przypadku jednak nawet wczesny alarm w postaci zauważenia, że jakaś ryba zniknęła na niewiele by się zdał, bo po prostu nie miałem dostępu do tego, co się działo pod większą częścią oczka. Dlatego też z bólem serca zdecydowałem się pozbyć sporej części roślin.
Pomogła: 83 razy Dołączyła: 18 Cze 2011 Posty: 2376 Skąd: woj. Lubelskie
Wysłany: 2013-07-26, 18:51
Nawet przy tak małym oczku jak moje, a mam tylko 3 rybki czasem szukam ich wśród roślinności, tylko pan karp zawsze wstawia się na określony teren żerowiska
Pomógł: 60 razy Dołączył: 22 Wrz 2012 Posty: 1851 Skąd: Lasochów - woj. Św.
Wysłany: 2013-07-26, 21:27
Ja mam w oczku 23 ryby i zawsze jak je karmię to je liczę, jednak trzech ryb od pewnego czasu nie widzę . Czy możliwe jest, że ich ciała pozostały na dnie ?
Wydaje mi się,że jak w każdym przypadku tak i w przypadku roślinności w oczku nie należy wpadać w skrajność. Bo po co komu ryby w oczku jak ich nie widzi. Moje oczko tez nie jest duże-ok. 6m3 Ale staram się utrzymać tyle wolnej przestrzeni abym mogła swobodnie obserwować majestatycznie pływające ryby. Nie wiem skąd się ukuło takie twierdzenie,że aby woda była czysta i przejrzysta to 3/4 oczka musi być zasłonięte roślinami. U mnie roślin jest dużo,ale te proporcje są odwrócone 1/4 powierzchni zakryta, reszta wolna od roślin.Zdarza się,że któraś ryba kryje się przez jakąś cześć dnia pod liliami lub w rogatku sztywnym. Dot, to szczególnie tych dużych starszych karpi, ale po jakimś czasie wypływa do jedzenia lub popływania.Z kolei starsze karasie często lubią siedzieć pod powierzchnią wody w strefie bagiennej przez jakiś czas. Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, bo generalnie nic się nie dzieje.Zawsze raczej takie przypadki zdarzaja się w wielkie upały, tak jak teraz. W chłodne dni raczej wszystkie pływają. Raz miałam przypadek,że woda straciła ni z tego ni z owego klarowność, Za kilka dni znalazłam padłą małżem-szczeżuję. Może ona była przyczyną ? Ale rybom nic się nie stało. Wydaje mi się,że to nie padlina jako taka jest przyczyną dalszych padnięć, ale raczej jakaś choroba,która byłą przyczyną padnięć tych pierwszych ryb.
Pomogła: 21 razy Dołączyła: 05 Maj 2009 Posty: 1195 Skąd: Gronity
Wysłany: 2013-07-27, 01:23
Dokładnie tak jak mówi zuzi10
Przy skutecznej filtracji zdechłe ryby nie są przyczyną bezpośrednią padnięcia innych ryb.
W trakcie rozkładu ryby będzie trochę wyższe NO3, może trochę podskoczy NO2.
Większość pasożytów i innych świństw opuszcza żywiciela gdy ten schodzi szukając następnego.
Gdy Koi ukrywa się, izoluje, nie przychodząc do jedzenia dużej niż 2 tygodnie od momentu wpuszczenie do nowego zbiornika wskazuje to na chorobę (dlatego często stosuje się kwarantannę nowo zakupionych ryb aby nie dopuścić do katastrofy w oczku)
Wracając do tematu :
Cytat:
Zaczęło się od chowania za doniczkami o czym pisał Jarek. Wyskakiwanie ryb z wody, apatia, chowanie głów pod liście, gromadzenie się w kątach oczka, utrata apetytu, fin rot, wrzody na ciele, white spot, pleśniawka, do wyboru do koloru.
Przestałem już liczyć padnięte ryby. Terapie antypasożytnicza, antygrzybiczna, antybakteryjna nie przyniosły rezultatów. Podejrzewam chorobę wirusową osłabiającą organizm. Staram się oswoić z myślą o możliwości utraty... wszystkich ryb.
Nie sądzę, że mogłeś mieć to wszystko na raz ? a zastosowanie różnych preparatów chemicznych na niewłaściwą przyczynę choroby prowadziło do wycieńczenia i utratę odporności ryb czego wynikiem są kolejne następujące po sobie choroby i zejście. (często błędnie interpretowane przez hodowców jako choroby wirusowe?).
Nie chcę się wymądrzać i nie chcę narzucać Ci stereotypy (nie zrozum mnie zle ! ) ale przy pojawieniu się fin rot czy wrzodów jedyną skuteczną metodą są antybiotyki a preparaty antybakteryjne nie działają skutecznie na rybę posiadającą te objawy choroby.
Sledząc twój wątek; przyczyn zaistniałych problemów dopatrywała bym się w nowo zakupionych Koi. Trzymam za następne Koi aby powróciły do zdrowia!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum